|
www.starakartka.fora.pl Forum czysto literackie
|
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat |
Autor |
Wiadomość |
Gość
|
Wysłany: Nie 12:43, 25 Kwi 2010 Temat postu: [Z] The mirror. Rozdział pierwszy. |
|
|
Rozdział pierwszy jest lepszy od prologu, to wam mogę zapewnić. Najlepszy to on nie jest, ale tak bywa. Kolejne rozdziały są lepsze, przynajmniej tak mi się zdaje. Z góry przepraszam za wygląd listu, lecz forum nie obsługuje czcionek, a w Wordzie było to zupełnie inaczej.
Ciemnowłosa dziewczyna o niebieskich oczach obserwowała jak jej poranne śniadanie spływa w ubikacji. Była wysoką, bladą dziewczyną, o delikatnej urodzie. Nie tylko ona stała się ofiarą grypy, jej przyjaciel – James– też zachorował. Mieszkali tak blisko siebie, bo na tym samym piętrze budynku, a tamtego dnia było to dla nich za daleko.
Blair pierwsza nie wytrzymała. Powstrzymując wymioty, podparła się o wiszący obok bidet, po czym wstała. Odruchowo podniosła rękę do czoła, gdy zakręciło jej się w głowie. Wciągnęła powietrze nosem, aby po chwili wypuścić je ustami. Gdy opanowała przejawy zatrucia, poszła po telefon. Rozrzucała pościel po pokoju w poszukiwaniu komórki. Znalazła ją dopiero w momencie, kiedy z głośników popłynął dzwonek. Na wyświetlaczu migał napis James dzwoni. Pospiesznie nacisnęła zielony przycisk. W słuchawce usłyszała głos przyjaciela, który prosił ją o otworzenie drzwi. Posłusznie ruszyła do przedpokoju. W normalnych warunkach pobiegłaby tam w podskokach, tym razem stawiała ostrożnie kroki.
Pomieszczenie było duże i przestronne. Ściany pomalowane na jasny odcień brązowego dodawały ciepła. Po lewej stronie od wejścia, stała ogromna szafa. Gdy Blair była młodsza chowała się w niej, bawiąc w chowanego.
Próg przekroczył wysoki szatyn z uśmiechem na ustach. Na jego twarzy było jednak widać oznaki choroby, był jeszcze bledszy niż zazwyczaj, a jego oczy spoglądały na nią jakby zza cienkiej warstwy szkła. Chłopak pocałował dziewczynę w policzek.
- Chodź do salonu. Napijesz się czegoś? – zapytała z wyczuwalną troską w głosie. Kochała Jamesa jak własnego brata, nie mogła pogodzić się z myślą, że cierpi tak jak ona.
- Jasne – odpowiedział. Blair nie musiała pytać, co chciał. Sama nie miała ochoty na nic innego, prócz wody.
Szatyn ruszył za swoją przyjaciółką w głąb mieszkania. Weszli do pokoju o spokojnym, stonowanym wystroju. Było widać w nim jedynie szafki, lodówka i inne rzeczy były idealnie zabudowane, tak, aby nie odznaczały się od reszty. Brunetka otworzyła kredens wiszący bezpośrednio nad blatem. Wyciągnęła dwie szklanki, po czym nalała do nich wody mineralnej. Podała jedno naczynie przyjacielowi, drugie chwyciła sama.
Dziewczyna poprowadziła przyjaciela przez holl do ogromnego pokoju. Pomalowany był na dwa kolory – beżowy oraz brązowy, ulubione tonacje matki Blair. Usiedli na ciemnobrązowej kanapie, odstawiając naczynia na stoliczek.
- Anne nie ma? W pracy? – zapytał szatyn.
-Tak, jak zwykle – odparła. Blair podkuliła nogi i oparła brodę na kolanach. Była wpatrzona w Jamesa jak w obrazek, a on oparł głowę na zagłówku i zamknął oczy. Miał ciemne włosy oraz niebieskie oczy, których barwę uwielbiała Blair. Był wysokim chłopakiem o umięśnionym ciele.
Brunetka włączyła telewizor. Leciała „Brzydula Betty” – ulubiony serial dziewczyny i jej przyjaciela. Pierwszy odcinek, który właśnie leciał, znali na pamięć. Podczołgała się na kanapie do Jamesa. Oparła głowę o jego ramię. Gdy zamknęła oczy w jej głowie ukazały się obrazy, które tak pragnęła zachować na zawsze.
Mała dziewczynka płakała, bo zgubiła się w hipermarkecie. Podszedł do niej chłopczyk, podał chusteczkę, a gdy ona nie chciała jej przyjąć, wytarł łzy na zarumienionych policzkach koleżanki.
-Śliczne dziewczynki powinny się uśmiechać – powiedział. Do tej pory pamiętała barwę i ton jego głosu. Mniej chrapliwy niż teraz, ale nadal uprzejmy i przepełniony przyjacielskim nastawieniem.
Ponownie spotkali się po dwóch miesiącach, w przedszkolu. Blair była zagubiona, a James miał już kilku kolegów. Gdy znów ją ujrzał nie interesował się zabawkami, próbował ją rozśmieszyć. Tak pomału rosła ich przyjaźń, z dnia na dzień byli do siebie coraz bardziej przywiązani.
Doskonale pamiętała pasowanie na ucznia pierwszej klasy, gdy wielki ołówek dotknął ich w tym samym momencie. To wtedy przyrzekli sobie przyjaźń na wieki. I tak, co roku, lądowali w tej samej klasie. Przeżyli dramat, gdy w liceum zaproponowali im osobne klasy. Nie mogła zapomnieć, jak błagała dyrektorkę szkoły, aby zmieniła to. Udało się -sekretarka szkoły wprowadziła zmiany i przyjaciele uczęszczali znów razem do klasy.
Problem pojawił się przy wyborze uczelni. James nie chciał iść na Harvard, ale Blair owszem. Wspólnie wybrali uczelnię dopiero po kilku miesiącach - padło na City University w Londynie.
Brunetka obudziła się przykryta kocem. Czuła na sobie wzrok przyjaciela, więc spojrzała w górę.
- Dzień dobry, Śpiąca Królewno - szepnął z uśmiechem. - Co ci się śniło? Zgaduję, że ja, bo nie znasz wielu Jamesów.
Dokuczliwie pokazał jej język, a ona dała mu sójkę w bok, po czym roześmiała się.
- Tak, masz rację. To był mój najstraszniejszy koszmar, jaki kiedykolwiek miałam - zachichotała, a on dołączył do niej.
Blair ponownie oparła głowę o tors chłopaka. W jego ramionach czuła się bezpieczna, beztroska. Gdyby mogła, pozostałaby w jego objęciach na zawsze. James pocałował ją w czoło ciepłymi wargami.
- Jak się czujesz? - zapytał zmartwiony. - Lepiej? Miałaś gorączkę, wiesz o tym?
- Może mi nie uwierzysz - odpowiedziała z nutką sarkazmu - ale nie mierzyłam jej. Ile właściwie spałam?
Szatyn pokręcił głową z uśmiechem na ustach. Patrzył na nią z czułością, na jaką nigdy się nie zdobył. Wskazał zegarek na dekoderze telewizyjnym. Mijała czwarta, dziewczyna spała ponad dwie godziny.
Kilka godzin później Blair pożegnała Jamesa, całując go w policzek. Gdy chłopak wyszedł, dziewczyna czuła na sobie czyjś wzrok. Czym prędzej pobiegła do pokoju, a tam na łóżku zobaczyła białą postać. Miała kształt człowieka – można było rozróżnić kształt rąk, nóg, tułowia i głowy, lecz była przezroczysta.
Zjawa podeszła do niej z wyciągniętą ręką. Krzyk Blair uwiązł w gardle, wydała z siebie jedynie ciche jęknięcie. Jej nogi były jak wtopione w podłogę. Przezroczysta postać wyciągnęła „dłoń” przed siebie, po czym zatrzymała ją kilka milimetrów od twarzy przerażonej dziewczyny. Blair przełknęła głośno ślinę, mrugając. Gdy otworzyła oczy, rozejrzała się po pomieszczeniu. Po upiorze nie było ani śladu. Blair uspokoiła oddech, chwyciła telefon i wybrała numer Jamesa. Opowiedziała mu szybko, nie omijając żadnego szczegółu, co się wydarzyło. Trzy minuty później zadzwonił dzwonek do drzwi. Brunetka pobiegła do drzwi jak najszybciej, nie rozglądając się wokół. Gdy tylko chłopak wszedł, porwał przyjaciółkę w objęcia.
- Dobrze, że nic ci nie jest – szepnął w jej włosy.
Dziewczyna podniosła głowę i pokiwała nią. Z jej oczu leciały łzy, bała się przezroczystej poświaty o wiele bardziej niż niejednego człowieka z krwi i kości.
- Proszę, zostań ze mną – powiedziała błagalnym tonem Blair.
- Myślałaś, że sobie pójdę? Kiedy tutaj dzieją się takie ciekawe rzeczy? – zachichotał. Był to chyba jedyny raz, kiedy jego humor nie udzielił się dziewczynie. Skarciła go spojrzeniem i pociągnęła w stronę salonu. Usiedli na kanapie, włączając kanały muzyczne, aby leciały w tle. Stacja MTV pokazywała właśnie teledysk 50 Centa i Justina Timberlake’a – Ayo technology – kiedy rozległ się dźwięk domofonu.
- Otworzę – oznajmiła dziewczyna. Chwilę później stała już przy ekranie intercomu i nacisnęła przycisk. – O, mama – przywitała się z niemałą ulgą. Spodziewała się głuchych telefonów, anonimowych wiadomości. Naparła palcem na pierwszy przycisk od prawej. Usłyszała krótkie bzyyt i zobaczyła, że mama wchodzi przez drzwi bloku. Pokochały to mieszkanie zaraz po zobaczeniu go, kiedy musiały zmienić miejsce zamieszkania, aby Blair mogła kształcić się w Londynie.
Do mieszkania weszła wysoka, brązowowłosa kobieta. Włosy miała spięte w kucyk, co odejmowało jej lat. Oczy miała zaznaczone ciemną kreską, rzęsy wydłużone o kilka milimetrów. Cień do powiek, koloru jasnego brązu, wyjeżdżał na zarys wyregulowanych brwi. Mały nos zdobił kolczyk. Jak na czterdziestodwulatkę ubierała się dość młodzieżowo. Na nogach czarne spodnie-rurki, szpilki na dziesięciocentymetrowym obcasie. Pod płaszczykiem, który sięgał jej do połowy uda, miała ubraną krótką, bladożółtą bluzkę, z dekoltem w serek.
- Cześć. – Pocałowała córkę w policzek, wieszając w szafie płaszcz. Z dużej torebki wyciągnęła bladozieloną kopertę i podała ją Blair. – Kochanie, to do ciebie.
Brunetka wciągnęła głośno powietrze, ale wzięła list. Na jej twarzy pojawił się sztuczny uśmiech, aby zmylić matkę. Zaskakująco łatwo jej to poszło, choć od śmierci ojca były ze sobą bardzo związane. Dziewczyna podążyła do przyjaciela, aby z nim otworzyć przesyłkę.
- Dzień dobry, Anne – przywitał się James, z matką swojej przyjaciółki. Kobieta odpowiedziała mu tym samym, po czym poszła do swojej sypialni, przebrać się. – Co to? – zapytał chłopak, wskazując na zielony prostokąt za plecami dziewczyny.
Blair zamknęła drzwi do pokoju i zerknęła na nadawcę. Był napisany odręcznie, lekko pochyłym pismem z wieloma zawijasami. Zastanawiała się, skąd Szkoła Czterech Żywiołów miała jej adres, skoro nie wysyłała do niej podania. Najbardziej jednak ciekawiło ją, co znajdowało się w środku. Spojrzała na przyjaciela i rozerwała kopertę. Na stoliczek stojący przy kanapie wypadły trzy kartki. Usiedli obok siebie i rozłożyli pierwszą z nich. Znajdował się na niej list, zaadresowany do Blair.
SZKOŁA CZTERECH ŻYWIOŁÓW
Dyrektor: Profesor Eleonora Hitchcock.
Szanowna Panno McCartney,
Z przyjemnością informujemy Panią, że została Pani przyjęta do Szkoły Czterech Żywiołów. Na drugiej kartce dołączyliśmy listę niezbędnych przedmiotów.
Rok szkolny rozpoczyna się pierwszego listopada. Oczekujemy pańskiej odpowiedzi najpóźniej trzydziestego pierwszego października.
Z wyrazami szacunku,
Estera McCenzie.
Estera McCenzie,
zastępca dyrektora.
Blair pokręciła głową z niedowierzaniem. Na język cisnęło jej się mnóstwo pytań, lecz wiedziała, że nikt nie będzie potrafił jej na nie odpowiedzieć.
- Nie zostawię Cię – wykrzyknęła patrząc na Jamesa. Chłopak z uśmiechem na ustach wskazał małą, prostokątną kartkę. Tym samym pochyłym pismem było na niej napisane:
Jeśli chcesz, możesz wziąć ze sobą Strażnika Tajemnicy.
- Będziesz nim? – zapytała z nadzieją, wyczuwalną w każdej sylabie.
- Oczywiście – odpowiedział, dając przyjaciółce całusa w policzek.[/i]
Ostatnio zmieniony przez Gość dnia Sob 21:31, 29 Maj 2010, w całości zmieniany 1 raz
|
|
Powrót do góry |
|
|
|
|
Budoko
Administrator
Dołączył: 17 Kwi 2010
Posty: 120
Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/5 Skąd: Nie spodziewam się, być chciał wiedzieć... Płeć:
|
Wysłany: Nie 20:08, 25 Kwi 2010 Temat postu: |
|
|
Bardzo fajny rozdział, Nikuś
Ale mam takie wrażenie, że James powinien sam dostać tą drugą kopertę. Chyba że zrobisz nam suprise w postaci drugiego faceta i drugiej babki i zacznie się problem
Post został pochwalony 0 razy
|
|
Powrót do góry |
|
|
Gość
|
Wysłany: Nie 20:38, 25 Kwi 2010 Temat postu: |
|
|
Och, Budoko, zobaczysz, będzie jeszcze dużo niespodzianek. To znaczy, mam nadzieję, że takie będą.
A w ogóle, Nikuś? Jak łaadnie, podoba mi się. ;d
|
|
Powrót do góry |
|
|
Budoko
Administrator
Dołączył: 17 Kwi 2010
Posty: 120
Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/5 Skąd: Nie spodziewam się, być chciał wiedzieć... Płeć:
|
Wysłany: Nie 20:41, 25 Kwi 2010 Temat postu: |
|
|
Widzisz? Ja mam już na każdego jakiś skrót ;]
Nawiasem ja zaraz (ruchomy czas) będę pisać kolejną część mojego, tylko czekam aż koleżanka zrobi coś tam i przeczyta poprzednie, bo chcę znać opinię ;]
Post został pochwalony 0 razy
|
|
Powrót do góry |
|
|
Reilane
Gość
|
Wysłany: Pią 10:28, 04 Cze 2010 Temat postu: |
|
|
Cytat: | -Tak, jak zwykle – odparła. Blair podkuliła nogi i oparła brodę na kolanach. Była wpatrzona w Jamesa jak w obrazek, a on oparł głowę na zagłówku i zamknął oczy. Miał ciemne włosy oraz niebieskie oczy, których barwę uwielbiała Blair. |
Coś mi się tutaj Blair powtarza. A gdyby tak wyrzucić to imię z ostatniego zdania ?
Ogólnie to ciekawe masz pomysły, chociaż lepiej by było, gdybyś rozwinęła zakończenie, to z tą drugą kartką. Bo tak to trochę za szybko zakończyłaś.
I trochę się pomotałam z tą białą zjawą, ale cóż... Zdarza się ^ ^"
No, to teraz biorę się za czytanie kolejnych rozdziałów. ;]
|
|
Powrót do góry |
|
|
|
|
Nie możesz pisać nowych tematów Nie możesz odpowiadać w tematach Nie możesz zmieniać swoich postów Nie możesz usuwać swoich postów Nie możesz głosować w ankietach
|
|