|
www.starakartka.fora.pl Forum czysto literackie
|
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat |
Autor |
Wiadomość |
Gość
|
Wysłany: Nie 20:22, 23 Maj 2010 Temat postu: [M] W krainie marzeń i snów. |
|
|
Opowiadanie napisane na potrzeby konkursu, w którym brałam udział. Ale właśnie praca z drugiego etapu - W krainie marzeń i snów, bo taki był temat - przypadła mi najbardziej do gustu. Jestem ciekawa, co sądzicie.
Ta daaam.
Simone miała płomiennorude, proste włosy, które sięgały jej aż do połowy pleców oraz jasną cerę. Mały nos ozdabiał owalną twarz i idealnie współgrał z ogromnymi, niebieskimi oczyma. Miała duże usta, które były lekko czerwone. Siedziała na łóżku wraz z Harrym – przyjacielem jej ojca, a zarazem brązowookim brunetem o nastroszonych włosach. Był umięśnionym lekarzem o kwadratowej szczęce i dużym nosie.
- Jeszcze raz – rozkazała dziewczyna.
Mężczyzna westchnął, chowając chusteczkę do kieszeni i pokazał jej nóż leżący na biurku.
- Podcięłaś sobie nim żyły. Umarłaś, twoje ciało jest właśnie zakopywane. Teraz jesteś duchem, lecz nie mogę wziąć cię do naszego świata, kiedy nie wierzysz w istnienie życia po śmierci. Zostaniesz prawowitym Duchem, tylko jeśli się tam udasz – oznajmił znudzonym tonem. – Nie żyję od kilku miesięcy, zginąłem w wypadku i przyszedł po mnie Markus. Zaufałem mu szybciej niż ty mnie – powiedział z wyrzutem.
Dziewczyna wywróciła oczami i wstała z kanapy by wyjrzeć przez okno. Widziała tak dobrze znany jej krajobraz – kilka drzew, łąka, płot, a za nim kolejny domek. Tam mieszkał Harry, ten sam Harry, który teraz próbował przekonać ją, że jest duchem.
Duchem, prychnęła w myślach. Myśli, że mu uwierzę, bo pokazał mi nóż z krwią. Równie dobrze mama mogła kroić nim mięso, a kiedy powiem, że mu wierzę, wyskoczy ekipa z „Ukrytej kamery” i powiedzą, że dałam się wrobić.
- Markus, to był twój wujek. Ty jesteś dla mnie... obcą osobą – wyrzuciła z siebie, dobitnie akcentując dwa ostatnie słowa. Gdy była małą dziewczynką nie lubiła przyjaciela swego ojca, później trochę się to zmieniło.
- Byłem twoim przyszywanym wujkiem, tak mówiłaś o mnie w szkole – przypomniał jej z cynicznym uśmiechem na twarzy.
- Skąd to wiesz?! – wykrzyknęła, odwracając się napięcie. Ciskała w niego błyskawicami. Gdyby ktoś mógł je ujrzeć, zobaczyłby całą burzę piorunów. Brakowało jedynie grzmotów, lecz i tego nie brakłoby, gdyby dziewczyna zaczęła krzyczeć. Gdy mężczyzna wciąż się uśmiechał, podeszła do niego i uderzyła go w policzek. – Nie mów, że powiedział ci Justin.
Czarnowłosy pokiwał głową, wciąż zdziwiony agresją dziewczyny, lecz nie śmiał zwrócić jej uwagi, że jest starszy. Kiwał tylko głową, jak zabawka, której obluzowała się sprężynka. Obserwował, jak Simone chodzi po pokoju tam i z powrotem, bijąc się ze swoimi myślami. Po chwili zaczęła mówić.
- Załóżmy, że ci wierzę. Co teraz się stanie? – zapytała ze zmrużonymi oczyma.
- Załóżmy, że ci uwierzę, że mi wierzysz – odpowiedział z nutą kpiny wyczuwalną w jego głosie. – Wtedy wezmę cię do bramy naszej krainy. Tam będziesz musiała przejść chrzest na Ducha, ale takiego Ducha, który może żyć w naszej krainie.
- I jak ta kraina się nazywa? Ducholandia? – zakpiła.
Harry wciągnął głośno powietrze i mruknął coś pod nosem, co w przybliżeniu ograniczało się do steku przekleństw. Krótko po tym uśmiechnął się słodko, co mogło oznaczać tylko jedno – sztuczny uśmiech - i zwrócił się do okna.
- Nie mogę, nie mogę, nie mogę. Nie dam rady tak z tobą! – po raz kolejny tego wieczoru słychać było w jego głosie wyrzut. Odwrócił się w jej kierunku i powiedział: - Jak ja mam cię wprowadzić w nasz świat, kiedy ty jesteś taka opryskliwa? Myślisz, że ja też uwierzyłem w to wszystko od razu? Nie, Markus wytłumaczył mi to kilka razy, a potem z nim poszedłem. Ale nie robił tego przez trzy dni!
Ruda już otwierała usta, by mu odpowiedzieć ciętą ripostą, lecz mruknęła tylko: - Przepraszam. Wierzę ci, a teraz zabierz mnie do Ducholandii czy innego czegoś.
Harry chwycił kontakt w ścianie i rękę dziewczyny. Wyszeptał coś pod nosem, gdy kontakt wciągnął ich w swe wnętrze. „Płynęli” pośród kabli i innych instalacji. Simone czuła, jak żołądek podskakuje jej do gardła i pulsuje tam wraz z jej oddechem. W sumie, nie wiedziała po co oddycha. Złapała się na tym, że gdy wstrzymała powietrze, nic jej nie było.
Po chwili brunet wyciągnął drugą rękę w jej kierunku i chwycił ją w pasie. Simone chciała go odepchnąć, lecz zobaczyła światło na końcu tunelu. Początkowo pomyślała, że zabrał ją do Śmierci, ale przypomniała sobie, że i tak nie żyje. Swobodnie spoczęła w ramionach mężczyzny, który zaczął przyspieszać, aby jak najszybciej znaleźć się po drugiej stronie. Chwilę później fruwali w środku białej przestrzeni.
- Jesteśmy w Bezkształcie. To właśnie jest przed Krainą Wiecznych Łowów – oznajmił Harry.
Dziewczyna wybuchła śmiechem, słysząc nazwę krainy do której miała się udać. Wyobrażała sobie inne, równie durne nazwy, ale Kraina Wiecznych Łowów nie przyszła jej do głowy. Już wolałam Ducholandię, zachichotała w myślach.
- Zaraz trafimy do Chrzcielnicy. Ochrzczą cię Świętą Wodą, więc nie rób cyrków tak z łaski swojej – wprowadził ją Harry. Gdy pokiwała głową, chwycił kawałek białego powietrza i pociągnął w dół. Ich oczom ukazał się wielki potok u ich stóp. – Zjeżdżamy! – krzyknął mężczyzna z wyczuwalną radością w głosie, po czym chlapnął Simone wodą i usiadł jak najbliżej wodospadu.
Rudowłosa nie była przekonana co do pomysłu lekarza, lecz nie miała wyboru – musiała go posłuchać. Chwilę później siedziała obok niego i, trzymając go za rękę, odepchnęła się, by zjechać w dół. Wydawałoby się, że powinni mieć przemoczone ubrania. Sama Simone też tak uważała, lecz po chwili spostrzegła, że jest zupełnie sucha. Nie chciała jednak zadawać żadnych pytań w czasie, kiedy Harry sterował torem ich spływu.
Gdy wyszli z wody ujrzeli kobietę podobną do rusałek opisywanych w książkach. Miała długie, brązowe włosy, kwiat wpięty po prawej stronie oraz szczupłą sylwetkę. Była ubrana w krótką, zieloną sukienkę, a końce jej tkaniny były obszarpane, jakby pies chciał się pobawić materiałem.
- Witajcie. Jestem Miłka – przedstawiła się. Simone prychnęła słysząc imię dziewczyny. To wszystko jest naprawdę dziwne, pomyślała. – Sim (bo mogę tak do ciebie mówić, prawda?), to ja cię ochrzczę na Ducha – oznajmiła rozmarzonym tonem i polała dziewczynę wodą. Ruda krzyknęła i już chciała ją odepchnąć, gdy zrozumiała sens tego cyrku. Stanęła spokojnie i obserwowała poczynania rusałki. Tańczyła na zielonej trawie, nucąc coś pod nosem.
Przed Simone i Harrym pojawił się starszy mężczyzna. Miał długą, siwą brodę i niebieskie oczy. Rudowłosa dawała mu około sześćdziesiątki, ze względu na wiele zmarszczek. Mógłby być nawet starszy, jak dla dwudziestopięcioletniej dziewczyny.
- Witaj. Jestem Edward. Zostanę twoim drugim Ojcem w Krainie. Na początek musimy jednak wyjaśnić jedną kwestię. Czy chcesz być osobą zupełnie poświęconą Krainie? Czy wybierasz ścieżkę pomiędzy? – zapytał. Widząc pytające spojrzenie Simone zaczął tłumaczyć. – Możesz podróżować pomiędzy Ziemią a Krainą. Możesz nawiedzać ludzi, którzy byli dla ciebie ważni, lub tych, których nie lubiłaś za życia. To drugie raczej mniej, bo dostaniesz ostrzeżenie, gdy jakiś inny Duch to zobaczy. Pragnę zauważyć, że gdy pozostajesz pomiędzy tymi dwoma miejscami, nie uzyskujesz wszystkich przywilejów Ducha Krainy Wiecznych Łowów.
Rudowłosa po raz kolejny nie wytrzymała, więc słysząc nazwę krainy wybuchła niepohamowanym śmiechem. Napotkała jednak karcące spojrzenie obydwóch mężczyzn, po chwili zamilkła.
- Okej, okej. Przepraszam. Pasuje?
Harry pokiwał głową i uśmiechnął się do niej. Lecz dziewczyna zauważyła zmianę w tym uśmiechu. Był teraz przyjazny, nie taki wrogi, jak na początku. Ten uśmiech pamiętała z dzieciństwa, choć wtedy tak go nie lubiła. Zrobiło jej się cieplej na sercu, kiedy wiedziała, że ma tutaj choć jedną osobę, którą zna.
- Nie chcę nikogo nawiedzać. Rodzice zbyt by cierpieli, widując mnie na co dzień. Antoine jest zbyt mały, żeby widzieć swoją zmarłą siostrę. Zostanę tutaj. Harry – zwróciła się do towarzysza – a ty co wybrałeś?
- Postanowiłem zostać w Krainie. Jednak każdy idzie przekonać bliską sobie osobę, żeby tutaj wstąpiła. Nawet, jeśli ta druga osoba niekoniecznie przepadała za nim – powiedział, po czym zaśmiał się.
Ruda objęła Harry’ego z wdzięcznością. Nie spodziewała się tego po sobie, ale zrobiła to zupełnie odruchowo. Pamiętała swoje młode lata, gdy mężczyzna bywał u nich codziennie, wraz ze swoim synem. Simone wkrótce zaprzyjaźniła się z Justinem, byli w jednej klasie, mieszkali obok siebie i spotykali się każdego dnia.
- Dziękuję. I przepraszam – szepnęła do jego ucha, aby Edward nie słyszał tego, co mówi.
- Tak więc, decyzja podjęta – oznajmił najstarszy z towarzystwa. – Zostajesz tutaj, w Krainie, i cieszysz się życiem po śmierci. Możesz być Uzdrowicielem lub zająć się innym zawodem. Jeśli będziesz miała do mnie jakieś pytania, to znajdziesz mnie w Urzędzie. Pracuję tam na co dzień. – Pomachał im ręką na pożegnanie i zniknął.
- Czyli to już koniec? - zapytała dziewczyna.
- Nie. To dopiero początek – oświadczył Harry.
|
|
Powrót do góry |
|
|
|
|
Gość
|
Wysłany: Nie 20:58, 23 Maj 2010 Temat postu: |
|
|
AGRH! A miałam taki długi komentarz napisany!
Parę powtórzeń na samym początku, należy nadmienić. I tutaj Ci zaznaczę te zdecydowanie najlepsze fragmenty, przy których parskałam śmiechem, co bardzo rzadko mi się ostatnio zdarza:
Cytat: | Duchem, prychnęła w myślach. Myśli, że mu uwierzę, bo pokazał mi nóż z krwią. Równie dobrze mama mogła kroić nim mięso, a kiedy powiem, że mu wierzę, wyskoczy ekipa z „Ukrytej kamery” i powiedzą, że dałam się wrobić.
(...)
- I jak ta kraina się nazywa? Ducholandia? – zakpiła. |
Cała ta miniaturka jest taka magiczna i wspaniała. Bardzo podoba mi się postać Harry'ego, a i Simone nieźle wykreowałaś. Tylko ten znaczek [M] mi nie pasuje przy tytule. O wiele bardziej pasowałoby mi tu [NZ] ;>. Powiedz, że to rozważysz, dobrze? Chyba nie zostawisz tego opowiadania takiego niedokończonego, co? No, Nikuś. Ja bym chętnie kontynuację zobaczyła.
I na tym skończę, pozostaje mi tylko nadzieja, że zechcesz pisać to dalej. Weny, kochana. Mel ;*.
|
|
Powrót do góry |
|
|
Gość
|
Wysłany: Nie 21:44, 23 Maj 2010 Temat postu: |
|
|
A wiesz, Mel, kiedyś się nawet nad tym zastanawiałam. I teraz, jak to rozważam... W sumie, to wena z TM uciekła, choć miałam wszystko zaplanowane... Możliwe, że dokończę to, co działo się u Simone. O ile wpadnie mi jakiś ekstra bombowy pomysł, niż te, które mam na razie.
Miło, że Ci się podoba.
|
|
Powrót do góry |
|
|
|
|
Nie możesz pisać nowych tematów Nie możesz odpowiadać w tematach Nie możesz zmieniać swoich postów Nie możesz usuwać swoich postów Nie możesz głosować w ankietach
|
|