|
www.starakartka.fora.pl Forum czysto literackie
|
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat |
Autor |
Wiadomość |
Reilane
Gość
|
Wysłany: Śro 15:06, 28 Kwi 2010 Temat postu: [NZ] "Duch" Rozdział II |
|
|
Jeżeli przez prawie nieznajomego chłopaka mogą zdarzać się cuda, to następnego dnia do tego właśnie doszło. Otóż, ku zdziwieniu większości, rankiem do budynku edukacyjnego jedna z jego uczennic dotarła na lekcje dziesięć minut przed dzwonkiem, co w tym semestrze rzeczywiście zdarzyło się pierwszy raz.
Ver wchodząc do klasy wzrokiem odszukała Julie, nie zwracając uwagi na zaskoczone głosy znajomych z klasy.
- O, Ver! A co ty tu robisz tak wcześnie ? - No tak, ona też nie mogła powstrzymać komentarza.
- Ja nie rozumiem, dlaczego wszyscy tak się dziwią? - blondynka wywróciła oczyma.- Po prostu normalnie nie mam po co przychodzić wcześniej, ale dziś to wyjątek.
- A niby co dziś takiego wyjątkowego?
- Chciałam z tobą wcześniej pogadać, ale nie mogłam się dodzwonić - posłała niebieskookiej urażone spojrzenie. - Więc dzisiaj przyszłam wcześniej.
Veronica zrzuciła plecak pod swoją ławkę, a Juli wzięła ją pod ramię, proponując przechadzkę i spokojną rozmowę. No tak, cała Julie... Przeszły przez szkołę, nie zwracając na nikogo uwagi, jednak dziewczyna nie chciała dopuścić Ver do głosu, dopóki nie znalazły się przed budynkiem i nie usiadły na ławce.
- Dobra. Teraz możesz mówić.
- No, nareszcie... Więc... - Nastolatka nie wiedziała jak zacząć.- Widziałaś tego nowego chłopaka?
Julie ściągnęła brwi, odgarniając kosmyk miedzianych włosów z oczu.
- Taak... Daniel Amnell, o tego ci chodzi, tak? Chodzi do klasy z Jackiem, o ile się nie mylę? - Jak zwykle dobrze poinformowana.
- Dokładnie. Widzisz... Wczoraj jechaliśmy tym samym autobusem. Przyglądał mi się - nie ukryła delikatnego, wstydliwego rumieńca - potem zaś wysiadł na tym samym przystanku wracaliśmy część drogi razem.
- Łał ! Z takim ciachem ?! - przerwała jej Juli, wpatrując się weń z zaskoczeniem.No tak, co jak co, ale Julie uwielbiała ploty na temat chłopców.
- Ech, nie o to chodzi. Najdziwniejsze, że rozstaliśmy się na środku cmentarza, wiesz, na tym przez który zazwyczaj wracam do domu. Dziwnie się zachowywał, powiedział, że mieszka kilka ulic koło mnie, jednak poszedł w przeciwną stronę i zniknął między nagrobkami. A tam przecież nie ma żadnego wyjścia, nic!
- No to rzeczywiście dziwne... Uwaga, nie odwracaj się.
Vera oczywiście odwróciła się, a jej oczom ukazał się temat ich rozmowy - Daniel, we własnej osobie. Szedł z torbą na ramieniu, swojej skórzanej kurtce, ze słuchawkami na uszach i rękami wbitymi w kieszenie.
Nim dziewczyna zdążyła z powrotem się obrócić ku przyjaciółce, chłopak spojrzał na nią i skinął głową na powitanie z uśmiechem na ustach. Odwzajemniła go, a on wszedł do budynku.
- Musiałaś mówić - syknęła do Julie, ta jednak tylko wzruszyła ramionami, szczerząc się wesoło.- Dobra, wybaczam. Wracajmy do szkoły.
~*~
Mimo, iż w pomieszczeniu zawsze kręciło się trochę ludzi, to jednak Ver nie zawsze przepadała za czyimś towarzystwem. Za najlepszych towarzyszy w takiej sytuacji uznawała mp4, ołówek i kartki papieru.
Właśnie przez słuchawki leciały mocne kawałki, a ołówek bazgrał coś na kartce z niedokończonym rysunkiem, kiedy dziewczyna poczuła czyjąś dłoń na ramieniu. Aż podskoczyła z zaskoczenia, odwracając się gwałtownie.
- Daniel! - Wyjęła słuchawki z uszu. - Przestraszyłeś mnie !
- Naprawdę? - uśmiechnął się niewinnie.
Veronica odłożyła swoje bazgroły, rysunkiem do dołu, i wyłączyła odtwarzacz. Zauważyła, że część dziewczyn przygląda im się ukradkowo.
- Po co tu przyszedłeś?
- Ja? - wzruszył ramionami, chowając ręce do kieszeni.- Chciałem się spytać, czy może nie zgodziłabyś się, żebym podwiózł cię do domu. Kończymy dziś o tej samej godzinie.- Posłał jej ten swój śliczny uśmiech.
- Yyy.. Ja...- przygryzła dolną wargę, nie wiedząc gdzie podziać wzrok.- Z wielką chęcią- odparła w końcu z radosnym błyskiem w oku.
- W takim razie spotkamy się za godzinę, będę czekał przed szkołą - zasalutował żartobliwie na pożegnanie i wyszedł z pomieszczenia.
Wydawało się, że zaraz serce wyskoczy z piersi Ver, jednak kiedy minęło pierwsze wrażenie, uśmiech zniknął z jej twarzy. Przecież to wszystko było nienormalne! Zgodziła się, żeby podwiózł ją do domu chłopak, którego prawie nie zna, pierwszy raz zobaczyła go tydzień temu, a na dodatek chodzi sobie po cmentarzu jakby nigdy nic.
Na dodatek ten sen, który śnił mi się wczorajszej nocy, przemknęło przez myśl dziewczynie, nim zabrzmiał dzwonek.
~*~
Słońce przedarło się wreszcie przez chmury, oświetlając Ver, która wyszła przed szkołę zgłębiając się w tłum innych uczniów i pewnym siebie krokiem ruszyła w stronę parkingu. Po drodze minęła kilka motocykli - zawsze je podziwiała, nie ważne ile razy je mijała. Srebrna Yamaha, żółto-czarne Suzuki i jeszcze dwa inne.
Jednak kiedy w końcu dojrzała Daniela, szczęka jej opadła. Opierał się niedbale o czarno-czerwony motor, ozdobiony naklejkami. Kiedy ujrzał dziewczynę, pomachał do niej.
Uśmiechnęła się nieznacznie, poprawiając ramię plecaka.
- Niezła maszyna - rzuciła na powitanie, z błyskiem podziwu w spojrzeniu przyglądając się pojazdowi. Mama mnie zabije, jak mnie na tym zobaczy, jęknęła w duchu.
Daniel nie odpowiedział, tylko wzruszył lekko ramionami, z nieodłącznym uśmieszkiem. Podał jej kask.
- Daj plecak, schowam go. - Blondynka posłuchała się, po czym założyła kask.
Usiadła za chłopakiem.
- Obejmij mnie, żebyś nie spadła - mruknął.
Ver, chcąc nie chcąc, objęła jego tors, w momencie kiedy ruszył. Nie przejechali nawet dziesięciu metrów, gdy nagle zatrzymał się z piskiem opon, a kiedy dziewczyna wyjrzała zza niego, jej oczom ukazał się jeden z tych rozpieszczonych maminsynków z bogatej rodziny, na odlotowym ścigaczu. I po co mu coś takiego w takim mieście, jakim jest Rockaway w stanie Nowy Jork? Jakby nie było na co kasy wydawać...
- Ooo... Nowy się znalazł i już laskę wyrwał? No no, szybki jesteś - odezwał się chłopak z głupim uśmieszkiem.
- Spieprzaj, Mike - wycedził Daniel.- Leć do swoich chłoptasi.
- Co ty taki agresywny?- uniósł brew z politowaniem.- Myślałem...
Chłopak nie dokończył, gdyż z ostrym piskiem jego zabawka samoistnie wypruła do przodu, omal nie zrzucając Mika. Wyglądało na to, że pojazd samoistnie się tak zachował, przynajmniej z perspektywy Veronici, która cały czas wyglądała zza pleców Daniela.
Jednak chwilę przed tym zdarzeniem poczuła, jak kamienieje, napinając mięśnie i pochylając się do przodu. Jakby stało się to za Jego wolą... Ten chłopak coraz bardziej zadziwiał, przywoływał niecodzienne uczucie, kiedy tylko Ver przywołała go do swych myśli.
Zastanawiała się nad zaistniałą sytuacją, przytulając się do niego mocniej, czując wiatr opływający ich sylwetki. Ta upojna prędkość...
(c) Objęte wszelkimi prawami autorskimi.
Proszę bardzo. Jest jak jest, miłej lektury. Wiem, stać mnie na coś lepszego, ale przez moją (na szczęście już przemijającą) chorobę straciłam dobre samopoczucie. Enjoy.
|
|
Powrót do góry |
|
|
|
|
Budoko
Administrator
Dołączył: 17 Kwi 2010
Posty: 120
Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/5 Skąd: Nie spodziewam się, być chciał wiedzieć... Płeć:
|
Wysłany: Śro 20:19, 28 Kwi 2010 Temat postu: |
|
|
I WY NA MNIE NARZEKACIE ZA DŁUGOŚĆ, HM?!
Ja wam kutwa dam.
Niedługo rozdziały będą często, ale długość tak - a, jeden akapit. Chcecie, czy co?
Inaczej: Więcej, bo dobre Oh, Daniel i twój motorek...
Post został pochwalony 0 razy
|
|
Powrót do góry |
|
|
|
|
Nie możesz pisać nowych tematów Nie możesz odpowiadać w tematach Nie możesz zmieniać swoich postów Nie możesz usuwać swoich postów Nie możesz głosować w ankietach
|
|